Kontakt

Ola i Marcin Sawiccy

ul. Jana Pawła II 190

34-335 Krzyżowa


mail
:
ola.usawickich@gmail.com

 

Nasza opowieść

Celem opowieści jest przedstawienie działań, sposobu pracy, podejmowania decyzji, jakie musieliśmy podjąć w trakcie dwudziestu pięciu lat pracy szkole w Warszawie oraz trzynastu lat w małej górskiej szkole w Koszarawie Bystrej, w Beskidzie Żywieckim. Bazując na opowieści dotyczącej konkretnych wydarzeń, pragniemy przedstawić drogę, jaką przechodziliśmy, zmieniając w trakcie sposoby działania, a także cele, jakie sobie stawialiśmy.

 

Pragnienie (intuicja) DSC_7180.png


Zawsze mieliśmy pragnienie pracy z dziećmi, młodzieżą, rodzicami. Poznawaliśmy się także w takim środowisku, prowadziliśmy razem grupy dziecięce, przygotowywaliśmy programy prac naszych grup, organizowaliśmy obozy, spotykaliśmy się z rodzicami  podopiecznych. Cieszyła nas samodzielność działania i minimalizowanie czasu przeznaczonego na formalności, wybieraliśmy rozwiązania pozwalające na tego typu aktywność. Byliśmy związanie z instytucjami pozwalającymi na dużą swobodę działania: niepubliczne szkoły, drużyny harcerskie, grupy dzieci i młodzieży działające przy warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiej.
1.jpgW późniejszym okresie, bardzo ceniliśmy również czas przeznaczany na nasz dom, małżeństwo, coraz większą rodzinę, czuliśmy że była to jedna z najważniejszych  inspiracji, także dla naszej pracy zawodowej. Docenialiśmy sytuację, w której przedmiot naszej pracy, był jednocześnie naszą pasją. W naszej działalności w dużym stopniu dominowała intuicja i zapał. Stawialiśmy głównie na szybki efekt typu: ciekawe spotkanie grupy, dobra zbiórka, ciekawy obóz etc.

 

 

 

Doświadczenie (przypadek)

Gdy dzisiaj ktoś nas pyta o to, jaka wiedza i umiejętności były dla nas kluczowe w kontekście naszych dzisiejszych przedsięwzięć, zgodnie twierdzimy, że nie były one związane z  żadnymi szkołami i wyższymi studiami, ale w olbrzymiej mierze było to doświadczenie nabyte w pracy w organizacjach, które dzisiaj nazywamy „pozarządowymi”. Gdy jako nastolatkowie podejmowaliśmy odpowiedzialność za przygotowanie i poprowadzenie spotkań z dziećmi i młodzieżą i jako bardzo młodzie ludzie stawaliśmy przed rodzicami, przekonując ich , że mogą bez obaw wysłać pociechy na organizowane  przez nas wyjazdy, zdobywaliśmy, z dzisiejszej perspektywy, potężną wiedzę. Do dzisiaj pamiętamy doświadczenia z przygotowania zebrań z kolegami z drużyny, spotkań z rodzicami, podsumowań wyjazdów, dzielenia się pracą w kadrze drużyny i szczepu, podejmowania decyzji dotyczących przyznania stopni, sprawności, funkcji, przyjęcia na obóz. 1.jpg
    Te doświadczenia zdecydowały o tym, że po zakończeniu studiów ,zaangażowaliśmy się w tworzeniu jednej z pierwszych szkół społecznych w Warszawie, VIII Szkoły Podstawowej Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców. W tworzonej placówce zajęliśmy się prowadzeniem zajęć w czasie, uważanym zwykle za „lekko” straconym, czyli świetlicą. Naszą ideą było znalezienia miejsca i czasu w szkole, w którym chłopcy i dziewczęta mogliby pracować oddzielnie i zajmować  się działaniami typowymi dla swojej płci. Było to efektem ciekawych doświadczeń z czasu prowadzenia drużyn męskich i żeńskich w 123 Szczepie WDHiZ. Pomysł  bardzo się sprawdził. Dzieci i rodzice byli bardzo zadowoleni,  powstała kolejna ciekawa przestrzeń, w której mogli przebywać w czasie zajęć „pozalekcyjnych”.
(Po dwóch latach pracy zostałem dyrektorem tej szkoły i jednocześnie nauczycielem klas młodszych, moja żona studiowała Nauczanie Początkowe na UW. Wtedy też w dosyć przypadkowy sposób los zetknął nas z metodą Marii Montessori. Bo o ile do tej pory w naszych działaniach kierowaliśmy w dużym stopniu intuicją, doszedł do tego element losowy, przypadek. Tak naprawdę bardzo mocno obecny w naszych „zawodowych drogach”.)


Kolonia (świadectwo)

Pewnego zimowego dnia roku 1993, zostaliśmy zaproszeni do Lasek, na spotkanie z gośćmi z Niemiec, mającymi opowiadać o metodzie Montessori. Nic nie wiedzieliśmy na temat tego sposobu nauczania  i z małych ociąganiem, odrywając się od kuszących ferii na nartach, pojechaliśmy do Zakładu dla Dzieci Niewidomych w podwarszawskich Laskach, na spotkanie z nauczycielami szkoły Montessori w Kolonii. 1.jpg
Nie było to wynikiem wielkich poszukiwań, dylematów, po prostu,  nasza mama (nauczycielka chemii w Laskach), namówiła nas na to spotkanie i to wszystko. Okazało się to dla nas i prowadzonych przez nas projektów, niezwykle ważnym wydarzeniem. Kolejne spotkania na Uniwersytecie Łódzkim, organizowany przez nauczycieli w Kolonii dwuletni międzynarodowy kurs Montessori AMI, dwuletnia praca, liczne hospitacje tamtejszych szkół i przedszkoli  spowodowały, że utwierdziliśmy się w tym , że w ten sposób chcemy uczyć dzieci i w ten sposób chcemy pracować nad sobą. Spotkania z fascynującymi niemieckimi nauczycielami, pracującymi tak od trzydziestu, czterdziestu lat, było dla nas  tak mocnym świadectwem, że stało się dla nas jasne, jaką drogą pragniemy podążać.
Do intuicji i przypadku, doszedł trzeci element, niezwykłe świadectwo.

Amsterdam (wyprawa)
W czasie trwania kursu Montessori, okazało się, że Ola ma okazję studiowania w ramach programu Erasmus, na Uniwersytecie w Amsterdamie. Natychmiast zdecydowaliśmy, że należy z tego korzystać, ponieważ, wydawało się  to niesamowitą okazją, do zbierania nowych doświadczeń i obserwacji.
Już sam charakter prowadzenia zajęć był niesamowity dla studentów z krajów byłego bloku wschodniego. Prowadzący ćwiczenia po trwającym trzy miesiące kursie, oznajmił studentom, że tu się kończy jego rola, należało wybrać samodzielnie temat , określić literaturę i umówić się na datę złożenia pracy. Polskim studentom cisnęły się na usta pytania: kiedy konsultacje, gdzie lista tematów do wyboru, jaka jest lista lektur, kto nas będzie prowadził, jakie są oczekiwania promotora etc?
Ta zmiana stylu studiowania bardzo odpowiadała mojej żonie, wybrała sobie temat pracy związany z organizacją szkół Montessori w Holandii. Pozwoliło jej to na odwiedziny i hospitacje w wielu szkołach Montessori w Amsterdamie i okolicy. Zebrane doświadczenia okazały się bezcenne i niezwykle ciekawe w kontekście oglądanych właśnie szkół i przedszkoli w Kolonii, a także w kontekście braku możliwości obserwacji takich placówek wówczas w Polsce. Część czasu mieliśmy okazje spędzić tam razem, był to okres niezwykłych inspiracji, poznawaliśmy inny sposób prowadzenia organizacji publicznych i pozarządowych, zaskakiwała nas kultura poznawanych rozwiązań, sposób traktowania współpracowników. 1.jpg
Zafascynowała nas aranżacja szkolnej przestrzeni, wygląd klas, pomieszczeń nauczycielskich, biurowych. Większość z nich miała swój własny specyficzny charakter, dzięki któremu już na wstępie można było dowiedzieć się czegoś więcej o atmosferze panującej w danej instytucji. Otoczenie miało taki indywidualny i  jednocześnie osobisty klimat.
    Doświadczenia i obserwacje tam zebrane były dla nas bardzo ważne w kontekście montessoriańskiego „przygotowanego otoczenia”, nabraliśmy odwagi do samodzielnego i odważniejszego kreowania wystroju przestrzeni klas, biur, korytarzy w których pracowaliśmy. Widzieliśmy jaki to ma wpływ na sposób pracy osób tam przebywających. To był jeden z ważniejszych skarbów jaki przywieźliśmy z tej wyprawy. Wracamy tam każdego roku.

Wyzwanie (determinacja)

Po zakończeniu kursu, a nawet jeszcze w czasie jego trwania, zaczęliśmy zastanawiać się nad możliwościami otwierania takich szkół i przedszkoli w ramach naszej dotychczasowej działalności. Trudno było kazać nauczycielom w prowadzonej przez nas szkole, aby nagle stali się nauczycielami pracującymi metodą Montessori. Sami posiadali już wypracowane sposoby pracy, oparte  na wcześniejszych doświadczeniach, wiedzy i refleksjach. 1.jpgZdecydowaliśmy się na rozpoczęcie pracy równoległej, gdzie funkcjonowałyby w szkole dwa zespoły nauczycieli, nauczania tradycyjnego i Montessori. Idea była ryzykowna, staraliśmy się utrzymać jedność zespołu, z drugiej strony obawialiśmy się, jak na pomysł klas Montessori (klas z mieszanymi rocznikami, pracy własnej) zareagują rodzice. Szkoła była płatna, rodzice mieli wysokie oczekiwania, a tu taki pomysł jak z małej wiejskiej szkółki, czyli dzieci z trzech różnych roczników  uczą się razem. Były to trudne chwile wymagające dużej determinacji. Nie wszyscy nauczyciele i rodzice byli przekonani do tej koncepcji, trzeba było ich przekonywać na spotkaniach Rad Szkoły i Rad Nauczycieli. W czasie tych spotkań, sami musieliśmy solidnie sobie uzasadnić, jakie są argumenty za podjęciem tych kroków. Metoda Montessori była słabo znana, nie mieliśmy środków na reklamę. Informacje o założeniu grupy przedszkolnej prowadzonej metodą Montessori rozlepialiśmy na wejściach do klatek schodowych okolicznych osiedli mieszkaniowych. Te ulotki z numerem telefonu do oderwania, przypominały popularne wówczas ogłoszenia o usługach transportowych. Operacja rekrutacyjna prowadzona przez Pana Dyrektora ze wsparciem syna naszego szkolnego dozorcy, przyniosła niezwykłe rezultaty. W nowym roku szkolnym mieliśmy trzech nowych przedszkolaków.
Jako zespół podjęliśmy decyzję, że jednak zaczynamy. „Jak nie teraz, to kiedy”, lepiej będzie zachęcać rodziców do współpracy, gdy przedszkole będzie już funkcjonowało. Nie mieliśmy środków na pomoce, wszystkie były wykonane samodzielnie przez 1.jpgnauczycieli. Jedyną oryginalną pomoc Montessori zaoferowała nam znajoma Holenderka. Wdzięczni za jej hojność, nie dopytywaliśmy, co zamierza nam kupić, znała temat i wiedziała, że nic nie mamy. Liczyliśmy na materiał bazowy, może czerwone sztangi, różową wieżę, etc. Otrzymaliśmy drewnianą deskę do prasowania z pięknym drewnianym żelazkiem. Pomoc z typu „jak już wszystko będę miał to sobie kupię … Naszym głównym celem działania było wówczas znaleźć chętnych do grupy Montessori i pokazać wątpiącym, że tą metodą można wspaniale pracować.
Drugim rodzajem prowadzonej w tym czasie działalności była praca związana z tworzeniem organizacji pozwalającej na wspólne działania osobom związanym z metodą Montessori. Nie opracowaliśmy wtedy żadnej strategii działania. Stworzyliśmy prosty statut, zgromadziliśmy znane nam osoby związane z metodą i zorganizowaliśmy spotkanie założycielskie Polskiego Stowarzyszenia Montessori. Miałem przyjemność zostać jego pierwszy prezesem, ale przyznaję, że wykazałem się tu wielkim wizjonerstwem. Wszystkim nam, wydawało się , że wystarczy się zorganizować a wszystko samo się „zadzieje”. Każdy działał „na swoim podwórku” tworząc szkoły, przedszkola, fakultety na uczelniach związane z metodą Montessori.
    Działania wszystkich nas charakteryzowały się niezwykłą determinacją, która w połączeniu z  poprzednimi doświadczeniami (intuicją, przypadkiem i świadectwem innych) ,pozwoliły na realizację montessoriańskiego wyzwania. Dziś mija 20 lat od tego wydarzenia.

Niespodzianka (ryzyko)

Ku naszej wielkiej satysfakcji, montessoriańska idea w naszych szkołach, zaczęła rozkwitać już po roku pracy. Do klasy i przedszkola  Montessori było dużo więcej chętnych uczniów niż miejsc, przeszkoliliśmy wielu nauczycieli, pojawiły się plany zwiększenia oddziałów przedszkola, po dwóch latach powstała klasa IV-VI prowadzona tą metodą. Szkoła miała coraz lepszą renomę. Nauczyciele usamodzielniali się i sami decydowali się na prowadzenie własnych placówek Montessori. Szkoła po długich staraniach uzyskała możliwość funkcjonowania w budynku po szkole amerykańskiej w warszawskim Wilanowie. 1.jpg
    W tym czasie złożono nam niezwykłą propozycję. Wójt maleńkiej żywieckiej gminy, Koszarawy, podjął decyzję o zamknięciu małej szkoły w Koszarawie Bystrej. Decyzja ta spowodowała wielkie protesty lokalnej społeczności. Tak się złożyło (przypadek), byliśmy umówieni w gminie Koszarawa w innej sprawie. Wójt dowiedziawszy się, czym się zajmujemy, zaproponował nam przekazanie szkoły w dzierżawę za niski czynsz, a my w zamian mieliśmy się zobowiązać do prowadzenia tam bezpłatnej szkoły. Początkowo potraktowaliśmy tę propozycje jako rodzaj żartu. Jednak po kilku miesiącach burzliwych dyskusji,  postanowiliśmy spróbować podjąć się tego zadania. Decyzja ta pociągałaby za sobą wiele konsekwencji, między innymi: zostawianie ukochanej Warszawy, rodziny, szkoły i zespołu nauczycieli , przeprowadzkę na wieś, zmianę sposobu życia, niepewność finansową, funkcjonowanie w nieznanym środowisku…
    Postanowiliśmy jednak przeprowadzić się w góry i poprowadzić szkołę w Koszarawie Bystrej. W naszym działaniu mocno, jak nigdy dotąd pojawiła się chęć podjęcia ryzyka.

Decyzja (pomysł)

Decyzja o przeprowadzce musiała być związana z pojawieniem się zamysłu, w jaki sposób pragniemy zrealizować dwa cele: pierwszy poprowadzić na dobrym poziomie i utrzymać szkołę w Koszarawie Bystrej, drugi, utrzymać własna rodzinę. Była to sytuacja, która wymagała niezwykle precyzyjnych wyliczeń finansowych  i planu organizacyjnego. Dosyć precyzyjnie musieliśmy określić sposób postępowania wobec ludności. Naszym celem było poprowadzenie szkoły Montessori w małej wiejskiej szkółce, do której uczęszczało około trzydziestki dzieci. 1.jpg
Posiadaliśmy wiedzę i umiejętności merytoryczne, mieliśmy zapał, opracowany pomysł, życzliwych przyjaciół 400 km od nas, doświadczenie w kształceniu nauczycieli, Niepubliczną Placówkę Doskonalenia Nauczycieli, budynek szkoły ( w ruinie), w którym mieliśmy pracować, mieszkać oraz jako osobowość prawną,  Fundację Królowej Świętej Jadwigi (założoną kilka lat wcześniej w chwili zapału przekształcenia naszej  warszawskiej szkoły w placówkę bezpłatną).
Brakowało nam  doświadczenia pracy w wiejskim  środowisku, pomocy Montessori, pieniędzy na doposażenie szkoły, remont, wykształconych nauczycieli metody Montessori, doświadczenia w pracach remontowych, wiedzy dotyczącej prowadzenia domu gościnnego.
Nasz pomysł zakładał, że na parterze budynku poprowadzimy szkołę, w której działać miała docelowo, grupa przedszkolna, klasa I-III oraz klasa IV-VI , prowadzone metodą Montessori. Edukacja w placówce była bezpłatna, środki na utrzymanie szkoły (i siebie) zdobywaliśmy dzięki dochodom uzyskiwanym z części noclegowej zorganizowanej na piętrze. Remont pomieszczeń, malowanie szkoły, wyposażenie pokoi gościnnych, wykonaliśmy za środki pożyczone od przyjaciół i znajomych. Jeżeli pomysł by się sprawdził, to nasza Placówka Doskonalenia Nauczycieli miała pozwalać na szkolenie montessoriańskie nauczycieli, szczególnie małych szkół wiejskich, którzy chcieliby podobny pomysł realizować u siebie.
W maju 2000 roku pierwszy raz odwiedzaliśmy szkołę w Koszarawie Bystrej, w maju 2001 przyjmowaliśmy tam pierwszą grupę, a  1 września 2001 rozpoczął się pierwszy rok szkolny w Niepublicznej Szkole Podstawowej Fundacji Królowej Świętej Jadwigi w Koszarawie Bystrej.

Koszarawa Bystra i Krzyżówki (elastyczność)

W celu realizacji naszego podstawowego celu musieliśmy być bardzo elastyczni, oszczędzaliśmy na etatach administracyjnych. Sami byliśmy sekretarkami, magazynierami, zaopatrzeniowcami, a gdy nasz palacz złamał obojczyk, palaczami i konserwatorami. W międzyczasie byliśmy nauczycielami Montessori w szkole, prowadzącymi warsztaty dla zielonych szkół, rodzicami dla własnych dzieci, prowadzącymi kursy Montessori. Oczywiście pierwsza zima okazała się zimą stulecia i większość dnia spędzałem usiłując palić w dwóch olbrzymich piecach i przerzucając z miejsca na miejsce niebotyczne ilości śniegu. W sumie było tak, jak sobie wymarzyliśmy. Gdy ja usiłowałem zebrać siły po paleniu w piecach lub odśnieżaniu, Ola prowadziła lekcje w szkole, gdy wracała do dzieci, ja ruszałem do kotłowni. Patrząc na to dzisiaj, w kontekście bieżących wyzwań, prostota i konkretność tamtych działań wydaje się przesympatyczna.
Podejmowaliśmy różnorakie pomysły na prowadzenie Domu Gościnnego, organizowaliśmy rodzinne rekolekcje, obozy dla dzieci, przyjmowaliśmy kolonie, wyjazdy integracyjne, organizowaliśmy warsztaty dla nauczycieli, wakacje rodzinne. Udało nam się przetrwać pierwszy rok, rozpoczęliśmy współpracę z tamtejsza młodzieżą. Okazało się , że wielkim kapitałem, jaki posiadała nasza szkoła byli nocujący w niej goście. Fakt ten nie był skutkiem naszego przenikliwego działania, ale raczej, na czas dostrzeżonym, nieoczekiwanym prezentem.
   1.jpg Jak to działało ? Opowiemy na przykładzie kina studyjnego. Przyjeżdżał do nas odpocząć przemiły  tata naszej koleżanki. Dużo rozmawialiśmy o kinie, ciekawych filmach. Martwiliśmy się, że jest coraz mniej małych kin. Okazało się, że nasz gość, mógłby nam przekazać i zamontować dwa stare projektory kinowe. Szybko poszliśmy na małą salę gimnastyczną, aby ustalić, gdzie na zapleczu będą stały maszyny z „cinema paradiso”, znaleźliśmy sponsorów zaciemnienia, starą aparaturę nagłaśniającą, przeszkoliliśmy mnie, naszego palacza i zaprzyjaźnionego piekarza i mieliśmy kinooperatorów! Po trzech miesiącach  w naszym kinie, mieszkańcy mogli obejrzeć miedzy innymi; „Prostą historię”, „Kolory raju”, „Atak Klonów”, „Ghost Dog - droga samuraja” i wiele innych filmów. Miejsce nabierało „kolorów” dzięki domowi gościnnemu. Dzieci w szkole mogły spotkać się między innymi z aktorem,  kapitanem żeglugi wielkiej, osobą niewidomą, podróżnikiem, żeglarzem, pisarzem. 1.jpg
Organizowanie podobnych spotkań wymagało jedynie zaproszenia kogoś, kto mieszkał aktualnie nad szkołą…
Po roku, wójt sąsiedniej gminy zgłosił się z prośbą, o uratowanie kolejnej , małej szkoły w wiosce Krzyżówki. Po krótkim namyśle, zdecydowaliśmy się na przejęcie jej w bardzo ekwilibrystycznej i elastycznej formule. Po prostu dotychczasowa szkoła w Koszarawie Bystrej rozszerzyła swoją działalność na budynek oddalony o 22 km… Nie trzeba było rejestrować nowej szkoły i ponosić kolejnych stałych kosztów, np, księgowości. Rozwiązania te lekko wprowadzały w rozdrażnienie przedstawicieli lokalnych instytucji kontrolnych, chodź z czasem zyskiwaliśmy ich zaufanie.
Jak się później okazało elastyczność, była jedną z podstawowych cech działania naszej szkoły, pozwalających na dalszy rozwój.

Metoda Montessori (pasja)

Od samego początku pracy w Koszarawie stawialiśmy warunek mieszkańcom, rodzicom, władzom gminy, że poprowadzimy szkołę, ale musi być to szkoła Montessori. Byliśmy przekonani, że  właśnie ta metoda pozwala rozwijać się uczniom i nauczycielom w oparciu o ich pasje i talenty, i przez to chyba wiarygodni. Powoli szkoliliśmy nauczycieli, wyjeżdżaliśmy na hospitacje do szkół w Polsce i w Niemczech, ze szczególnym umiłowaniem do szkoły w Kolonii.  Nasze pracownie były wyposażane w kolejne pomoce Montessori. Do szkoły przyjeżdżali nauczyciele na hospitacje zajęć pracy własnej. 1.jpg
Często podkreślaliśmy, że metoda Montessori wydaje nam się dlatego tak ciekawa i fascynująca, ponieważ  tak naprawdę jest bardzo prosta. Wszelkie jej zasady, oczekiwania jakie stawia się wobec dziecka są takie same, jakie stawiają, lub powinni stawiać rodzice wobec dzieci. Możliwość prowadzenia zajęć w wielu rocznikach, przypomina naukę w rodzinie gdzie jest liczne rodzeństwo. Mówiliśmy, że gdyby nie było szkoły, to metoda montessori idealnie nadawałaby się do pracy z dziećmi w domu. Rodzic rozpoznający  pasje i talenty swego dziecka , organizujący przestrzeń do nauki, dbający o ciszę, idealnie mógłby się odnaleźć w roli nauczyciela Montessori.
    I tu nastąpił kolejny punkt zwrotny naszej „samonauczającej" się szkoły, spotkaliśmy się z rodzicami uczącymi swoje dzieci w domu.

Edukacja Domowa. (otwartość)

Początkowo na spotkania dotyczące metody Montessori przyjeżdżali  głównie nauczyciele. W roku 2006 zaczęli docierać do naszej szkoły rodzice dzieci uczonych na zasadach edukacji domowej. Ciekawiła ich metoda, możliwości zastosowania jej w warunkach domowych. Rodzice Ci, nie mogli uzyskać zgody na edukację domową w innych miejscach, jak tylko w szkołach rejonowych związanych z miejscem ich zamieszkania. Pomimo, że nie byli i nie mogli być naszymi uczniami w trybie ED, chętnie podejmowaliśmy z nimi współpracę. Zapraszaliśmy ich na warsztaty i hospitacje, jeden ze dorocznych zlotów ED odbył się w naszej szkole w Koszarawie Bystrej.
Przełomem okazała się decyzja ustawodawcy, który na mocy rozporządzenia zezwolił rodzicom ubiegać się o zgodę na edukacje domową nie tylko w szkole rejonowej, ale w każdej szkole o uprawnieniach szkoły publicznej, czyli np, we wszystkich szkołach niepublicznych. Decyzja ta była w pewien sposób wymuszona przez rodziców niezadowolonych ze współpracy z dyrekcjami i zespołami nauczycieli szkół rejonowych. Czuli się oni bezpodstawnie ograniczeni w wolności wyboru szkoły z którą chcieli współpracować. 1.jpg
    Nasza wcześniejsza otwartość, współpraca z dużą ilością rodzin zaowocowała dużą liczbą zapisujących się dzieci do naszej szkoły w ramach edukacji domowej z całej Polski. Przed naszymi nauczycielami pojawiło się wiele wyzwań; jak pracować z takimi rodzinami (dziećmi i rodzicami), jak możemy im pomóc, jak egzaminować, czy coś więcej możemy im  zaoferować. Sami się zastanawialiśmy, na ile będziemy otwarci na współpracę, na ich odmienność. Każda rodzina edukująca w domu stanowi pewne niepowtarzalne zjawisko, martwiliśmy się, na ile poczują się zaakceptowani w środowisku naszych nauczycieli.
Edukacja domowa była dla nas wielkim wyzwaniem, ale była też wielką szansą. Dodatkowi rodzice i uczniowie w szkole wprowadzali nową jakość, zwiększali możliwości organizowania spotkań z ciekawymi ludźmi. Subwencja oświatowa przekazywana za uczniami pozwalała nam na uzyskanie stabilności finansowej szkoły, zakupu pomocy Montessori i innych pomocy dydaktycznych. Mogliśmy zrezygnować z działalności domu gościnnego w naszej szkole i skoncentrować się na działalności edukacyjnej.
    Otwartość na edukację domową pozwoliła nam przystąpić do realizacji wymarzonego projektu polegającego na stworzeniu w naszej górskiej dolinie Koszarawy Bystrej Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego.

Gimnazjum i Liceum w Koszarawie Bystrej. (działanie)

Już od czasu przeprowadzki z Warszawy marzyliśmy o założeniu Gimnazjum i Liceum, teraz sytuacja organizacyjna i finansowa pozwalała nam do tych marzeń powrócić i zacząć je realizować. Postanowiliśmy działać z dużym wyprzedzeniem. Dwa lata przed planowanym otworzeniem gimnazjum, zaczęliśmy gromadzić zespół nauczycieli. Zależało nam, aby w trakcie wspólnych rozmów i dyskusji odpowiedzieć sobie na pytania, na które w czasie bieżącej działalności już nie ma czasu. Po co robimy tą szkołę ? Jak chcemy uczyć ? Co jest dla nas ważne ? Jakie są uwarunkowania zewnętrzne ? Jakie są nasze własne pasje ? W czasie tych rozmów i dyskusji powstawał nasz własny pomysł na szkołę i wszyscy czuliśmy się z nim bardzo związani. 1.jpg
    Jednocześnie przeprowadzaliśmy remont szkoły, przestrzenie, które przez ostatnie dziewięć lat były pokojami gościnnymi i w ten sposób pracowały na utrzymanie szkoły, stawały się na nowo klasami lekcyjnymi czekającymi na nowych gimnazjalistów. Przygotowaliśmy specjalną salę do pracy własnej prowadzoną według zasad metody Montessori, wyremontowaliśmy wielki strych i uczyniliśmy z niego „strefę ciszy”, lektorium. Zorganizowaliśmy wyprawę po używane meble do Holandii, aby nadać pracowni Montessori klimat starej, ciepłej, „zaczarowanej” czytelni.
    Mimo, że prace te trwały prawie dwa lata przed otwarciem naszego gimnazjum, ono, w jakiejś mierze, istniało już w naszych myślach i w naszych działaniach. Wydawało się, że rzucamy na szalę cały nasz potencjał i energię, ale okazało się, że przed nami pojawiło się nowe wyzwanie.

Szkoła w Przyłękowie. (niespodzianka)

Pewnego marcowego dnia 2012 roku, do naszej szkoły w Koszarawie Bystrej przyjechał Radny z wioski Przyłęków i Pani Dyrektor tamtejszej szkoły. Przedstawili problem, który polegał na tym, że Rada Gminy Świnna i Pan Wójt zdecydowali o zamknięciu ich szkoły. Placówka ta dla ich wioski, rodziców, mieszkańców była  niezwykle ważna. W czasie II wojny światowej, ówczesna  Pani Dyrektor, Janina Buhl, została zamordowana przez Niemców, za to , że broniła polskości tej szkoły i nie godziła się na zdjęcie ze ściany naszego godła. Nasi goście prosili, aby im pomóc i przejąć zamykana szkołę. 1.jpg
    Początkowo ten niespodziewany pomysł wydawał nam się niemożliwy do podjęcia. Organizowaliśmy gimnazjum i liceum, przeprowadzaliśmy remonty, tworzyliśmy ofertę dla wzrastającej ilości dzieci w ramach edukacji domowej, podjęcie tego wyzwania wydawało nam się nierealne.
Istniała jednak druga strona zagadnienia. Ta niespodzianka mogła być dla nas prezentem. Przejęcie szkoły położonej tak blisko Żywca (dojeżdżał tam autobus miejski) pozwoliłoby na skierowanie naszej oferty dla dzieci z miasta. Mielibyśmy możliwość utrzymania szkoły przyjmując dzieci z terenów innych gmin. Stworzylibyśmy dla części naszego zespołu nauczycielskiego przestrzeń do podejmowania nowych ról i zadań. Mogliśmy stworzyć szkołę Montessori nie tylko dla szesnastki dzieci, jak to było w Koszarawie Bystrej i Krzyżówkach, ale dla osiemdziesiątki. Podjęlibyśmy współpracę z rodzicami bardzo aktywnymi społecznie, w tej małej wiosce działał bardzo prężnie zespół regionalny i koło gospodyń wiejskich. W odległości 500 metrów od szkoły wyciąg narciarski, otwierający ciekawe perspektywy sportowe. Czuliśmy, w kontekście duchowym, siłę świadectwa Pani Janiny Buhl i że nie zostawi nas samych w realizacji tego przedsięwzięcia. 2.jpg
    Zorganizowaliśmy szereg spotkań z mieszkańcami, zaprosiliśmy ich do naszej szkoły w Krzyżówkach, opowiedzieliśmy o metodzie Montessori, pokazaliśmy pracownie i przedstawiliśmy jak chcielibyśmy tę szkołę poprowadzić, jak wyobrażaliśmy sobie współpracę z rodzicami. Kolejnym etapem było wyodrębnienie z naszych nauczycieli, grupy tworzącej zespół nowej placówki w Przyłękowie, spotkania z władzami gmin, rozmowy z zarządem naszej Fundacji, lawina wydarzeń. Czuliśmy, że aby nie pogubić się w tej ilości niespodziewanych inicjatyw musimy na nowo określić kim jesteśmy i co mamy robić. Potrzebna nam była strategia

Nasza opowieść

Montessori Mountain Schools. (strategia)

Wszystkie podejmowane działania charakteryzowały się z naszej strony stosowaniem w pracy z dziećmi zasad metody Montessori, ten sposób działania, u którego podstaw leży  pasja, samodzielność i ciekawość świata był charakterystyczny także dla naszej pracy z nauczycielami. Wszyscy pracowaliśmy w górach, zasięg naszych działań zaczynał mieć zasięg międzynarodowy, dlatego też całość przedsięwzięcia nazwaliśmy „Montessori Mountains Schools”. 1.jpg
    Realizowanych projektów pojawiało się coraz więcej, nie wystarczało już intuicja, elastyczność, doświadczenie, pomysłowość. Prowadziliśmy szkołę podstawową w Koszarawie Bystrej i Krzyżówkach, Niepubliczną Placówkę Doskonalenia Nauczycieli specjalizującą się w konsultacjach i hospitacjach związanych z metodą Montessori,  od trzech lat pracowaliśmy z rodzinami edukującymi w domu, tworzyliśmy dla nich nowe propozycje współpracy, stworzyliśmy szkolny klub narciarski, prowadziliśmy kino w Koszarawie Bystrej, otwieraliśmy Gimnazjum i Liceum w Koszarawie Bystrej, organizowaliśmy i rejestrowaliśmy nową Szkołę Podstawową w Przyłękowie to wszystko wymagało zbudowania w sposób bardzo uporządkowany strategii naszego działania. 2.jpg
    Tradycyjnie okazało się, że szczęście nam sprzyja i w olbrzymim „arsenale” naszych gości szkolnych i prywatnych pojawiły się osoby chętne pomóc w przeprowadzeniu zespołu nauczycieli, przez proces tworzenia strategi działania „MMS”. Postanowiliśmy, że na etapie tworzenia misji, wizji i podstawowych celów na najbliższe pięć lat powinni w pracy wziąć udział wszyscy nauczyciele naszych szkół. Spotkaliśmy się na dwóch czterogodzinnych sesjach w czasie których opisaliśmy nasze oczekiwania dotyczące efektów spotkania, dzieliliśmy się refleksjami dotyczącymi sytuacji polskiej edukacji, trendami edukacyjnymi na świecie, wyzwaniami jakie przed nami pojawiają, analizowaliśmy nasz potencjał i nasze ograniczenia, określiliśmy obszary naszych działań, rozmawialiśmy o kierunkach działań jakie musimy podjąć, które z nich będą najważniejsze i w jaki sposób będziemy weryfikować poziom ich realizacji.
    Spotkania były czasem niezwykłej pracy, prowadzący, prowadzący wysoko  oceniał zaangażowanie i poziom merytoryczny naszej pracy. Jej efektem była stworzona misja, wizja MMS, a także określone cele w perspektywie dwóch i pięciu lat. Najważniejsze jednak było zaangażowanie i utożsamienie się z przedsięwzięciem całego zespołu. 3.jpg
W celu dbania o realizację wszystkich ustaleń i reagowania na nowe wyzwania powołaliśmy zespół MMS, składający się z 12 osób reprezentujący poszczególne realizowane projekty, tj, Szkołę Podstawową w Koszarawie Bystrej i Krzyżówkach, Szkołę Podstawową w Przyłękowie, Liceum i Gimnazjum w Koszarawie Bystrej, Edukację Domową w naszych szkołach, Metodę Montessori w szkołach, Metodę Montessori w kontekście kształcenia nauczycieli i rodziców, Klub Sportowy specjalizujący się w narciarstwie alpejskim. Grupa ta spotyka się ze sobą co dwa miesiące i rozstrzyga najważniejsze strategiczne kwestie, koordynuje dalsze prace w  odpowiednich zespołach.
Pod koniec roku szkolnego 2012/2013 zorganizowaliśmy warsztat dla wszystkich nauczycieli, w czasie którego analizowaliśmy jak udawało nam się realizować wcześniej ustalone cele, czy były one właściwe, czy należy je zweryfikować i w jaki sposób.
    W opisywanych działaniach ważne, ale nie najważniejsze były opisywanie procedury. Najistotniejsze jednak było to, że wszyscy utożsamili się działaniami MMS, poznali swoje zadania i przestrzeń do pracy, ustalili w jaki sposób mogą je zmieniać, dowiedzieli się, za co stali się odpowiedzialni, że byli samodzielni w pozostawionej im przestrzeni. Dostrzegli szerszą perspektywę podejmowanych inicjatyw.

Edukacja Domowa. (nowość)

Jednym z podstawowych zadań jakie stały przed nami, było przygotowanie ciekawej oferty dla coraz liczniej zapisujących się do nas rodzin w ramach edukacji domowej. Ustawowo szkoła ma obowiązek zorganizować dla uczniów ED egzamin końcoworoczny z każdego przewidzianego przepisami przedmiotu. Dysponując jednak środkami z przekazywanej subwencji postanowiliśmy stworzyć dla dzieci i rodziców edukujących w domu bardziej rozbudowana ofertę. Pomysły ewoluowały w coraz bardzie rozbudowane propozycje. W obecnej chwili, to znaczy wiosną 2014 roku wygląda to tak: 1.jpg
Posiadamy stały zespół kilkunastu nauczycieli, którzy poza swoimi szkolnymi obowiązkami wyrazili chęć egzaminowania, prowadzenia warsztatów i konsultacji dla uczniów ED. Spotykamy się trzy razy w roku przygotowując się do kolejnych warsztatów lub sesji egzaminacyjnych. Opracowujemy wspólną, spójną koncepcję przeprowadzania egzaminów. Decydujemy o sposobach przekazywania informacji dotyczących podstaw programowych, wymagań egzaminacyjnych, terminów egzaminów. Tworzymy procedury postępowania wobec uczniów z określonymi trudnościami edukacyjnymi.
W sierpniu każdego roku tworzymy listę trzy dniowych warsztatów edukacyjnych z różnych dziedzin wiedzy; muzyczne, taneczne, filmowe, matematyczne, językowe, narciarskie, geograficzne, fizyczne, plastyczne, rzeźbiarskie, rysunku z natury. Oferta zmienia się każdego roku. W bieżącym roku część warsztatów zamieściliśmy w terminach wakacyjnych i będziemy je organizować w formie obozów letnich. 2.jpg
Dla gimnazjalistów i licealistów organizujemy pięć razy do roku warsztaty z „Science” (z fizyki, chemii i biologii). W cyklu trzyletnim zajęcia te moją przedstawić materiał zawarty w podstawach programowych. Spotkania prowadzą wspaniali nauczyciele pasjonaci zaproszeni do współpracy z Krakowa (związani także z Uniwersytetem Jagiellońskim).
Każda z rodzin ma możliwość na przyjazdu do naszych szkół i udziału zajęciach pracy własnej prowadzonych metodą Montessori. Może przyglądać się pracy całej klasy, po zajęciach porozmawiać na nauczycielem prowadzącym o zagadnieniach związanych z pracą własną. 3.jpg
Od marca 2014 uczniowie naszej szkoły mogą korzystać programu RosettaStone będącego wielkim wsparciem w nauce języków obcych. Program ten został nam zarekomendowany przez rodziny uczące w domu, korzystające z niego wcześniej. My widząc, co prezentują dzieci korzystające z tego programu na egzaminach klasyfikacyjnych, konsultując się z nauczycielami języków obcych i obserwując jakie opinie ma ten program wśród „homechoolersów” zdecydowaliśmy się na negocjacje z przedstawicielami firmy Rosetta w Berlinie na temat korzystania z ich rozwiązań. Pozwala ono korzystać z oferty wszystkim naszym uczniom, bez względu na odległość w jakiej od nas mieszkają.
Dużą grupą uczniów w ED stanowią dzieci z trudnościami, którym szkoła tradycyjna nie może pomóc i rodzice decydują się na samodzielną prace z własnymi pociechami. Dla nich stworzyliśmy kolejny projekt „ED plus”.

Edukacja Domowa Plus (rozejrzeć się)

Mamy świadomość , że dzieci z dużymi trudnościami edukacyjnymi i adaptacyjnymi wymagają wielkiego nakładu pracy i cierpliwości ze strony rodziców. Staramy się im pomóc organizując poradnie w której mogliby się spotkać w czasie kolejnych  trzech dni z specjalistami; psychologiem, logopedą, terapeutą, aby przeprowadzić diagnozę wstępną i stałe konsultacje. 1.jpg Najistotniejsze jest, aby opinie na temat dziecka powstawały na bazie konsultacji wszystkich specjalistów ze sobą, aby pomoc dla dziecka była oparta na wiedzy, którą specjaliści podzielą się między sobą i nawzajem zweryfikują swoje uwagi. Umożliwiamy także, przyjazdy i konsultacje w innych terminach z naszym pedagogiem szkolnym i logopedą.
    Decyzja o tym projekcie powstała na bazie naszego kilku letniego „rozglądania” się w potrzebach rodziców. Właśnie ta grupa, na co dzień najbardziej potrzebuje wsparcia, a jednocześnie jest najbardziej go pozbawiona.

Klub Sportowy MMS Dendys Ski (wyczyn)

Odkąd zamieszkaliśmy w górach marzyliśmy o wprowadzeniu sportów zimowych do naszej szkoły w Koszarawie Bystrej. Zaczęliśmy od nart biegowych. Była to najtańsza i przez to najbardziej dostępna forma uprawiania narciarstwa. Problemem było brak zaplecza w postaci zespołu trenerów systematycznie trenujących naszych uczniów. 1.jpg
W 2009 roku rozpoczęliśmy współpracę z zespołem szkoleniowców klubu narciarskiego Carvingsport z Korbielowa. Wspólna praca, osiągnięcia uczniów, zapał, zaangażowanie i sposób pracy trenerów spowodował, że rok temu zaproponowaliśmy ściślejszą współpracę ze szkołą, stworzenie Szkolnego Klubu Sportowego „MMM Dendyski”. Dwóch trenerów zaprosiliśmy do współpracy w grupie zarządzającej MMS.
Opracowaliśmy strategie działania klubu, podstawowe cele i podzieliśmy się zadaniami. Przynosi to już pierwsze efekty, zawodnicy klubu obejmującego dzieci z czterech szkół w których jest w sumie około 150 dzieci w trybie stacjonarnym osiągają już pierwsze sukcesy. Klub, na zakończenie  sezoniu jest trzeci na Śląsku, trójka uczniów zwyciężyła w swoich kategoriach w Finale Lig  (śląskiej, małopolskiej, zakopiańskiej), dwoje startuje w Pucharze Polski i zajmują 3 i 7 miejsca. 2.jpg
    Pomysł na klub wpisuje się w strategie szkoły. Wspieramy dzieci, którym się chce pracować, dla których trening, ćwiczenia są pasją i nie trzeba ich do tego namawiać. Wyczyn ma być związany z chęcią pracy i zaangażowania ze strony uczniów.

 Nowe wyzwania. (plany)

Przed naszymi szkołami pojawiają się nowe wyzwania. Powinniśmy zróżnicować źródła finansowania naszych działań, aby poza subwencją dysponować środkami finansowymi pozwalającymi na stabilność i brak uzależnienia od jednego rodzaju działalności. Staramy się stworzyć „kapitał żelazny”, pozwalający na płynne funkcjonowanie szkół i towarzyszących im wydarzeń, nawet gdy wysokość subwencji lub ilość uczniów uległaby znacznemu obniżeniu. 1.jpg
Organizujemy cykl kursów Montessori w nowej formule, koncentrującej się na warsztacie i kompetencjach samego nauczyciela. Opracowujemy projekt polegający na stworzeniu miejsca, które pełniło by rolę sklepu sprzedającego używane rzeczy, zatrudniające wolontariuszy, będące jednocześnie miejscem spotkań i realizacji projektów artystyczno - społecznych.
Nie wyobrażamy sobie na tym etapie realizacji któregokolwiek z projektów, działań bez systematycznej pracy analitycznej, w czasie której konfrontujemy je z naszą wizją, postawionymi celami. Realizację każdego nowego działania o zasięgu międzyszkolnym rozpoczynamy od spotkania zespołu i opracowania strategii działania, opisania podstawowego celów, sposobu mierzenia poziomu ich osiągnięcia. 2.jpg Procesy staramy się minimalizować w zakresie jakichkolwiek formalności. Warunkiem niezbędnym, aby praca nad kolejnym zadanie była przyjemna, efektywna, ciekawa i owocna jest dokładne przeprowadzenie pierwszego etapu, w czasie którego stawiamy i odpowiadamy sobie na najważniejsze pytania.

Inspiracje. (samodoskonalenie)

Zastanawiając się nad drogą, jaką przeszliśmy z naszymi szkołami, nauczycielami, rodzicami do dzisiejszego stanu nie ośmielibyśmy się stwierdzić, że lepiej byśmy działali, gdybyśmy wcześniej tworzyli strategię, wizje, misje, pracowali w sposób bardzo planowy i do każdego celu mieli wskaźniki określające poziom ich realizacji. 1.jpg
Jestem przekonany, że na tej drodze niezbędny był etap, w którym inspirowały i kierowały naszymi działaniami intuicja, determinacja, pomysłowość, świadectwo innych, czasami przypadek, pasja, ciekawość etc. Bez tych doświadczeń, procedury pozostawałyby tylko i wyłącznie „suchymi”, nic nie znaczącymi algorytmami działania.
Gdzieś musiała pojawiać się treść, „content” naszych działań. To działo się  w olbrzymim stopniu, dzięki spotkaniom z różnymi ludźmi i rozmowami z nimi, dzięki miejscom, które nas inspirowały, dzięki trudnym doświadczeniom jakie nas spotykały w czasie naszej pracy.  2.jpg
Wielki wpływ na to co robimy miały po prostu książki niosące ważne przesłania, teksty Zbigniewa Herberta, Antoine Saint de Exupery, Andrzeja Bobkowskiego, Pawła Muratowa, obrazy Fra Angelico, Piero della Francesca, Rembranta i Veermera, czyli całe bogactwo tych, którzy zostawili nam bardzo ważne przesłania.
Dla każdego inne.